„Jeśli nie umiesz latać, biegnij. Jeśli nie umiesz biegać, chodź. Jeśli nie umiesz chodzić, czołgaj się. Ale bez względu na wszystko – posuwaj się naprzód.” Martin Luther King
W życiu każdego człowieka pojawiają się zmiany, czasem są one niespodziewane i stają się faktem w najmniej oczekiwanym momencie, a czasem długo się zastanawiamy nad tym, czy jesteśmy gotowi na coś nowego. Im dłużej się zastanawiamy, tym bardziej odsuwamy w czasie realizację naszych pomysłów, a czasem nigdy nie wprowadzamy ich w życie. Jesteśmy za mało odważni, brakuje nam determinacji, jesteśmy w stanie wymyśleć tysiąc wymówek, tylko po to, aby iść utartą droga, zawsze z prądem ale nigdy pod prąd. Zmiany wywołują obawę i strach ale jeśli ich nie przełamiemy, nigdy nie zmienimy niczego w naszym życiu. Zamiast posuwać się naprzód – zatrzymujemy się, a czasem nawet cofamy.
Kilka lat temu miałem nieodparte wrażenie, że się zatrzymałem. Na pierwszy rzut oka nic nie było widać. Miałem świetną pracę, dom, rodzinę. Codzienny rytuał śniadanie, praca, dom, telewizor, sen, śniadanie, praca, dom itd. Dni bardzo szybko zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące a gdzieś wewnątrz mnie tliła się myśl, że czegoś mi brakuje, że potrzebuję jakiejś zmiany, żeby moje życie nie było monotonne. Wpadłem na pomysł, że zacznę biegać. To będzie moje antidotum na zasypianie przed telewizorem, lekarstwo na zbliżająca się wielkimi krokami nadwagę a przede wszystkim będzie magicznym eliksirem, który odmieni moje życie i nada mu nieco kolorytu.
Pierwsze spotkanie z bieganiem to niecałe 1200 metrów przebiegnięte na stadionowej bieżni. Najdłuższe 1200 metrów w moim życiu. Po przebiegnięciu tego dystansu dotarło do mnie jak bardzo jestem słaby. Jak w opłakanym stanie jest moja kondycja i jak okrutnie się zapuściłem. Myślałem o tym przez najbliższe miesiące. Myśl ta dawała mi siłę do tego, aby każdego wieczoru wychodzić na trening. Początki były trudne. Ale co takie nie jest. Zanim nauczymy się chodzić musimy się wiele razy przewrócić, zanim zaczniemy jeździć na nartach, te narty nie raz wyjadą spod nas, ile razy przewróci się rower, zanim opanujemy jazdę na nim. Tak było też i z moim bieganiem. Popełniłem wiele błędów, ale starałem się z nich wyciągnąć jak najwięcej pozytywnych rzeczy i nie poddać się. Pokusa powrotu do starych przyzwyczajeń powoli brała górę, ale wyznaczyłem sobie cel i to on do dziś jest głównym motorem napędowym w moim bieganiu. Nie masz celu, wcześniej czy później bieganie przestanie Ci się podobać. Wiele osób uważa, że bieganie jest strasznie nudne i w sumie takie może być, jeśli nie masz jakiegoś konkretnego celu. Bo co w życiu nie jest nudne, jeśli jest pozbawione jakiejkolwiek celowości?
Na początku moim zamysłem było pokonywanie kolejnych, coraz to dłuższych dystansów. Później, gdy udało mi się przebiec maraton, celem stał się czas w jakim ten maraton przebiegnę. Oprócz tego zacząłem dostrzegać inne profity, które dzięki bieganiu są tylko moje. Wyciszenie, medytacja, bycie z samym sobą, obcowanie z naturą, zastrzyk pozytywnej energii, chwila dla siebie, beztroskie zapomnienie – to są rzeczy, na które w codziennym zabieganiu brakuje nam czasu. Tylko pozornie. Przyzwyczajeni do rytuałów kolejnych dni, nie dostrzegamy, że jesteśmy w stanie wygospodarować czas tylko dla siebie. Zanim zacząłem biegać, wydawało mi się, że doba ma za mało godzin na moje obowiązki, a jednak dzięki odpowiedniemu przewartościowaniu pewnych spraw prawie zawsze mam czas na pracę, rodzinę i własny trening. Odstawiłem w kąt pewne przyzwyczajenia i złe nawyki. Mniej telewizji, mniej czasu na głupoty i ogólne lenistwo. Pewnie bym tego nie zrobił, gdyby nie jasno określone cele i wewnętrzna chęć zmiany oraz wytrwałość.
Dziś cały czas bieganie dostarcza mi mnóstwa frajdy, bo wiem, że ta godzina na świeżym powietrzu to nie jest żadne wyrzeczenie a coś absolutnie fantastycznego. Coś co działa jak lekarstwo na ciężki dzień w pracy, na stres czy inne bolączki codzienności. Te chwile spędzone sam na sam ze sobą ładują akumulatory na wiele godzin a każdy mały sukces daje nam potężną dawkę pozytywnych emocji, które są nam potrzebne w życiu nie mniej, niż powietrze.
Dziś po kilku aktywnie spędzonych latach stojąc z boku można by powiedzieć, że znów życie stało się monotonne, że znów wpadłem w jakąś rutynę. Na szczęście to nie prawda. Codziennie jest jakieś nowe wyzwanie, codziennie jest nowy cel, codziennie coś się dzieje. Jest radość, jest koloryt, są nowe sytuacje, nowa jakość życia. Gdyby te kilka lat temu ktoś mi powiedział, że przebiegnę maraton w mniej niż 3,5 godziny – wyśmiałbym go. Dziś już tego zrobić nie mogę. Przez te wszystkie godziny na treningu przemyślałem wiele spraw, poznałem wielu wspaniałych ludzi, nabyłem kolejne doświadczenia ale przede wszystkim lepiej poznałem samego siebie. Dostrzegłem pewne aspekty, których mógłbym nigdy nie odkryć. Dlatego jeśli ktoś mnie spyta, czy warto biegać? Z czystym sumieniem odpowiadam, że tak. I należy pamiętać, że to nie puchar za podium, nie dobry wynik w długim biegu, nie start w ultramaratonie, czy też inny wyczyn określają naszą wartość ale to, co mamy w sobie i czy jesteśmy tego świadomi. Zrozumiałem to dzięki bieganiu i jakkolwiek trywialnie to zabrzmi, żeby odmienić swoje życie wystarczy kupić buty do biegania.
Ja znalazłem w tym sens, myślę, że Ty też jesteś na tyle odważny, żeby go poszukać. Nie zatrzymuj się i bez względu na wszystko posuwaj się naprzód!
Michał Mirkowski
1 nagroda w konkursie na esej Zainspirowani do biegania
gru 17 2014
Posuwaj się naprzód
„Jeśli nie umiesz latać, biegnij. Jeśli nie umiesz biegać, chodź. Jeśli nie umiesz chodzić, czołgaj się. Ale bez względu na wszystko – posuwaj się naprzód.” Martin Luther King
W życiu każdego człowieka pojawiają się zmiany, czasem są one niespodziewane i stają się faktem w najmniej oczekiwanym momencie, a czasem długo się zastanawiamy nad tym, czy jesteśmy gotowi na coś nowego. Im dłużej się zastanawiamy, tym bardziej odsuwamy w czasie realizację naszych pomysłów, a czasem nigdy nie wprowadzamy ich w życie. Jesteśmy za mało odważni, brakuje nam determinacji, jesteśmy w stanie wymyśleć tysiąc wymówek, tylko po to, aby iść utartą droga, zawsze z prądem ale nigdy pod prąd. Zmiany wywołują obawę i strach ale jeśli ich nie przełamiemy, nigdy nie zmienimy niczego w naszym życiu. Zamiast posuwać się naprzód – zatrzymujemy się, a czasem nawet cofamy.
Kilka lat temu miałem nieodparte wrażenie, że się zatrzymałem. Na pierwszy rzut oka nic nie było widać. Miałem świetną pracę, dom, rodzinę. Codzienny rytuał śniadanie, praca, dom, telewizor, sen, śniadanie, praca, dom itd. Dni bardzo szybko zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące a gdzieś wewnątrz mnie tliła się myśl, że czegoś mi brakuje, że potrzebuję jakiejś zmiany, żeby moje życie nie było monotonne. Wpadłem na pomysł, że zacznę biegać. To będzie moje antidotum na zasypianie przed telewizorem, lekarstwo na zbliżająca się wielkimi krokami nadwagę a przede wszystkim będzie magicznym eliksirem, który odmieni moje życie i nada mu nieco kolorytu.
Pierwsze spotkanie z bieganiem to niecałe 1200 metrów przebiegnięte na stadionowej bieżni. Najdłuższe 1200 metrów w moim życiu. Po przebiegnięciu tego dystansu dotarło do mnie jak bardzo jestem słaby. Jak w opłakanym stanie jest moja kondycja i jak okrutnie się zapuściłem. Myślałem o tym przez najbliższe miesiące. Myśl ta dawała mi siłę do tego, aby każdego wieczoru wychodzić na trening. Początki były trudne. Ale co takie nie jest. Zanim nauczymy się chodzić musimy się wiele razy przewrócić, zanim zaczniemy jeździć na nartach, te narty nie raz wyjadą spod nas, ile razy przewróci się rower, zanim opanujemy jazdę na nim. Tak było też i z moim bieganiem. Popełniłem wiele błędów, ale starałem się z nich wyciągnąć jak najwięcej pozytywnych rzeczy i nie poddać się. Pokusa powrotu do starych przyzwyczajeń powoli brała górę, ale wyznaczyłem sobie cel i to on do dziś jest głównym motorem napędowym w moim bieganiu. Nie masz celu, wcześniej czy później bieganie przestanie Ci się podobać. Wiele osób uważa, że bieganie jest strasznie nudne i w sumie takie może być, jeśli nie masz jakiegoś konkretnego celu. Bo co w życiu nie jest nudne, jeśli jest pozbawione jakiejkolwiek celowości?
Na początku moim zamysłem było pokonywanie kolejnych, coraz to dłuższych dystansów. Później, gdy udało mi się przebiec maraton, celem stał się czas w jakim ten maraton przebiegnę. Oprócz tego zacząłem dostrzegać inne profity, które dzięki bieganiu są tylko moje. Wyciszenie, medytacja, bycie z samym sobą, obcowanie z naturą, zastrzyk pozytywnej energii, chwila dla siebie, beztroskie zapomnienie – to są rzeczy, na które w codziennym zabieganiu brakuje nam czasu. Tylko pozornie. Przyzwyczajeni do rytuałów kolejnych dni, nie dostrzegamy, że jesteśmy w stanie wygospodarować czas tylko dla siebie. Zanim zacząłem biegać, wydawało mi się, że doba ma za mało godzin na moje obowiązki, a jednak dzięki odpowiedniemu przewartościowaniu pewnych spraw prawie zawsze mam czas na pracę, rodzinę i własny trening. Odstawiłem w kąt pewne przyzwyczajenia i złe nawyki. Mniej telewizji, mniej czasu na głupoty i ogólne lenistwo. Pewnie bym tego nie zrobił, gdyby nie jasno określone cele i wewnętrzna chęć zmiany oraz wytrwałość.
Dziś cały czas bieganie dostarcza mi mnóstwa frajdy, bo wiem, że ta godzina na świeżym powietrzu to nie jest żadne wyrzeczenie a coś absolutnie fantastycznego. Coś co działa jak lekarstwo na ciężki dzień w pracy, na stres czy inne bolączki codzienności. Te chwile spędzone sam na sam ze sobą ładują akumulatory na wiele godzin a każdy mały sukces daje nam potężną dawkę pozytywnych emocji, które są nam potrzebne w życiu nie mniej, niż powietrze.
Dziś po kilku aktywnie spędzonych latach stojąc z boku można by powiedzieć, że znów życie stało się monotonne, że znów wpadłem w jakąś rutynę. Na szczęście to nie prawda. Codziennie jest jakieś nowe wyzwanie, codziennie jest nowy cel, codziennie coś się dzieje. Jest radość, jest koloryt, są nowe sytuacje, nowa jakość życia. Gdyby te kilka lat temu ktoś mi powiedział, że przebiegnę maraton w mniej niż 3,5 godziny – wyśmiałbym go. Dziś już tego zrobić nie mogę. Przez te wszystkie godziny na treningu przemyślałem wiele spraw, poznałem wielu wspaniałych ludzi, nabyłem kolejne doświadczenia ale przede wszystkim lepiej poznałem samego siebie. Dostrzegłem pewne aspekty, których mógłbym nigdy nie odkryć. Dlatego jeśli ktoś mnie spyta, czy warto biegać? Z czystym sumieniem odpowiadam, że tak. I należy pamiętać, że to nie puchar za podium, nie dobry wynik w długim biegu, nie start w ultramaratonie, czy też inny wyczyn określają naszą wartość ale to, co mamy w sobie i czy jesteśmy tego świadomi. Zrozumiałem to dzięki bieganiu i jakkolwiek trywialnie to zabrzmi, żeby odmienić swoje życie wystarczy kupić buty do biegania.
Ja znalazłem w tym sens, myślę, że Ty też jesteś na tyle odważny, żeby go poszukać. Nie zatrzymuj się i bez względu na wszystko posuwaj się naprzód!
Michał Mirkowski
1 nagroda w konkursie na esej Zainspirowani do biegania
By Signovum • esej •